Jak donosi nasz korespondent z
nieodległej przyszłości, prezydentka Polski wniesie projekt ustawy zakładający,
zgodnie z normami europejskimi, określenie płci zależne od aktualnego
nastawienia. W myśli nowej ustawy będzie można mieć nawet trzy dowody, dla płci
męskiej, żeńskiej i obojnaczej. Aby je uzyskać nie będzie trzeba przedstawiać
żadnych dokumentów potwierdzających fizyczna i biologiczną zgodność z
deklarowanymi płciami.
Kiedy projekt będzie zmierzał do
uchwalenia, storpeduje go poparcie prawicowej większości.
- Może wreszcie będę miał szansę na
jakąś dotację unijne dla mojego stowarzyszenia – powie jeden z nich. – Jako heteroseksualny
mężczyzna byłem bez szans. Ale teraz, to co innego. Będę za tym głosował –
zadeklaruje w trakcie parlamentarnej dyskusji. – Ja również – doda inny. - W następnych
wyborach wystartuje jako kobieta, żeby mieć pewne miejsce na liście. W trakcie
głosowania skorzystam z parytetu, który nakazuje co drugi głos oddać na płeć
różną od męskiej.
Takie nastawienie wywoła słuszne
oburzenie posłów lewicowych.
- To my tu pracujemy i cierpimy dla
dobra ludzkości a oni chcą w to wszystko wkręcić te obrzydliwe polskie normy
cwaniactwa i krętactwa?! – oburzy się jeden z nich. – Nigdy! Po moim trupie!
Dotacje i parytety mają służyć tym, którzy je wymyślili a nie prawicowym
oszołomom!
W związku z tymi deklaracjami ustawa
zostanie wycofana i Polska pozostanie oazą zacofania na nowoczesnej mapie
Europy.